sobota, 18 października 2014

"Bogowie" - pragnienia, siła i determinacja skupione w jednym człowieku

Tytuł: "Bogowie"
Gatunek: biograficzny, dramat
Data premiery: 10.10.2014 
Reżyseria: Łukasz Palkowski
Scenariusz: Krzysztof Rak
Główne role: Tomasz Kot
Muzyka: Bartosz Chajdecki
Zdjęcia: Piotr Sobociński
Dystrybucja: Next Film







   

   "Bogowie" to polski film, jednakże nieniosący za sobą piętna zamysłu widza względem produkcji zrealizowanej w naszym kraju. Mam na myśli to, że zazwyczaj filmy produkowane w Polsce mają kiepski rezultat i odbiór finałowy. Często biją rutyną, monotonią i jedną wielką wiadomą, czyli przewidywalnością. Nie wyróżniają się niczym szczególnym, a zawarty w nich humor, który w zamyśle miał bawić widza, wprawia go w stan zażenowania. Bywają filmy gorsze i lepsze, ale z pewnością tych pierwszych jest znacznie więcej. Teraz cały proces produkcyjny poszedł naprzód i coraz więcej filmów niesie za sobą dobry przekaz i mądrą fabułę. Był jednak czas, w którym powstawał gniot za gniotem. Wtedy ciężko było nie wyjść z kina zdenerwowanym, żałując wydanych pieniędzy. Dobrze, że aktualnie mamy coraz to większą liczbę perełek, które warto pokazywać całemu światu. Jedną z takich cudeniek jest film "Bogowie", będący najlepszą polską produkcją ostatnich miesięcy. Wnosi świeżość i przełamuje epokę przeciętniaków. Pokazuje społeczeństwu, że chcieć znaczy móc, a realizacja dobrego filmu jest możliwa tylko wtedy, kiedy ma się niesamowitą ekipę produkcyjną, genialną gamę aktorów i historię, która emocjonalnie wpływa na widzów.



   Wszystko ładnie, pięknie, ale nie mogę zapomnieć o przedstawieniu tego, który stał się pretekstem do stworzenia filmu "Bogowie". Wybitny, utalentowany i zdeterminowany lekarz, który swoim zapałem udowodnił, że wszystko jest możliwe, a wiara we własne umiejętności jest kluczem do sukcesu. Mam na myśli nikogo innego jak samego Zbigniewa Religę, który dokonał pierwszego przeszczepu serca w Polsce. 

Kiedy wspomni się jego nazwisko, każdemu w głowie coś świta. Może nie od razu doskonale wie, kim był ten człowiek, ale ma świadomość jego istnienia. Przyznam szczerze, że nie byłam wnikliwą fanką Zbigniewa Religii, bo jego świat wydawał mi się zupełnie obcy i odległy. Film "Bogowie" przyciągnął mnie bardziej ze względu na rolę Tomasza Kota, gdyż uwielbiam go jako odtwórcę ważnych postaci naszego społeczeństwa. Dobrze pamiętam, jak znakomicie wcielił się w wokalistę zespołu "Dżem" i byłam niezmiernie ciekawa, jak poradzi sobie w nowej i mocno wymagającej roli. Od dnia seansu stałam się oddaną fanką, wielbicielką i zwolenniczką tego fenomenalnego aktora, jak również Zbigniewa Religii, którego to życie, dokonania i ogólna historia dają sporo do myślenia i wzbudzają ogromny podziw.



   Film "Bogowie" mimo że jest produkcją komercyjną i ma na celu przyciągnięcie do kin ogromnej masy widzów, to dodatkowo jest zrealizowany na tak wysokim poziomie, że powinien zostać objęty obowiązkiem obejrzenia. Jest takim gotowym konspektem, którym można sugerować się przy chęci zrobienia dobrego filmu. Jego każdy detal osiąga 100 % perfekcji, przy czym nie staje się nudny i monotonny w odbiorze, a wręcz przeciwnie, bo wciąga ze zdwojoną siłą. 
Jak już wspomniałam, ekipa aktorska dobrana do filmu stanowi jedną, nierozerwalną całość. Byłam pewna fantastycznej roli Tomasza Kota, jednak wiele innych aktorów, których wcześniej uważałam za umiarkowanie zdolnych, wzbudziło mój podziw i szacunek. Nie byłam świadoma tego, że w Polsce mamy tak utalentowanych artystów, którzy są w stanie włożyć w rolę masę siły, energii i własnego ja.
Jestem pod ogromnym wrażeniem i z dnia na dzień coraz to bardziej przekonuje się do tego, że gdybyśmy tylko chcieli, to moglibyśmy robić filmy na jeszcze wyższą skalę, może nawet i światową. Kto wie, życie posuwa się do przodu i może kiedyś osiągniemy wyż produkcyjny.



   Film "Bogowie" pokazuje Zbigniewa Religę zarówno z tej dobrej, jak i trochę gorszej strony. Szczerze mówiąc, kiedy widziałam Tomasza Kota, który non stop chodzi zgarbiony, dodatkowo w prawie każdej scenie z papierosem w ustach, męczyłam się razem z nim. Naprawdę odczuwałam pewnego rodzaju dyskomfort, jednak dzięki niemu mocniej doceniłam aktorskie poświęcenie i stuprocentowe wcielenie w postać.
Zbigniew Religa ani przez chwilę nie został idealizowany. Można było przecież przedstawić go jako człowieka, który dokonał fenomenalnego kroku w polskiej medycynie, ponieważ odważył się na przeszczep serca, ratując przy tym życie innych osób, dla których nadzieja już dawno umarła. Mimo to pokazane zostały jego wady, które niewątpliwie miał. Z jednej strony osiągał tak wiele, był wykształcony i ceniony, jednak w głębi serca był człowiekiem o słabych nerwach. Każdą porażkę odczuwał bardzo osobiście i na parę dobrych dni popadał w ciąg alkoholowy. Podczas niego robił rzeczy, których potem żałował, jednak nie da się ukryć, że wypowiedziane przez niego słowa niemiłosiernie raniły inne, bliskie mu osoby. Zachowywał się mało kulturalnie w stosunku do swoich współpracowników i potrafił zmieszać ich z błotem. Ci jednak zawsze potrafili mu wybaczyć. Myślę, że to za sprawą wielkiego szacunku, jakim darzyli Zbigniewa Religę. Był wielką ikoną, której można było pozwolić sobie na więcej niż innym. Teoria niesprawiedliwa, ale wydaje mi się tą prawdziwą. Był artystą, który odpowiadał za życie innych osób i kompletnie nie dziwi mnie to, z jaką goryczą znosił każdą porażkę.
   Na pewno wiele razy przeholował i dał się ponieść emocjom, ale nikt nie zrozumie motywów, które nim kierowały, dopóki nie będzie miał w garści czyjegoś życia i każdy kolejny ruch będzie decydował czy dana osoba zostanie na tym świecie, czy może odejdzie. 
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tak potężnej władzy i odpowiedzialności obciążającej jedną osobę, dlatego wychodzę z założenia, że każde bezmyślne zachowanie wynika z emocji, jakie ujawniają się, kiedy jest już "po wszystkim".



   Podejmę się jeszcze jednego tematu, który niewątpliwie intryguje niektóre osoby. Zatem czy Zbigniew Religa autentycznie czuł potrzebę pomocy drugiej osobie, czy może sława jaka wiązała się z osiągnięciem wielkich rzeczy, nęciła jego osobę? 
Moim zdaniem dwa w jednym. Wiadomo, że wielkie rzeczy są genialną pożywką dla mediów. Wiadomo też, że jeszcze większą ucztą są porażki. To one najbardziej przyciągają widza/czytelnika.
Zbigniew Religa mając świadomość, że będzie o nim głośno, musiał wiedzieć, że każdy popełniony przez niego błąd będzie dwa razy głośniejszy, niż odniesiony sukces. 
Swoimi działaniami wystawiał się na pewną ocenę, ale nie mógł być pewny tego, że noty zawsze będą wysokie. Jak to się mówi: ryzyk-fizyk.
Myślę, że Religa postanowił zaryzykować, bo widział śmierć ludzi, którzy dzięki przeszczepowi serca mogliby przeżyć jeszcze parę dobrych lat. Na co dzień spotykał się z ich krzywdą, a jego umiejętności dawały nadzieję, że kiedyś będzie mógł zaradzić ich cierpieniom. 
Nie wyobrażam sobie widzieć jak ktoś umiera i wiedzieć, że gdzieś można temu zaradzić. 
Dla Zbigniewa Religi to "gdzieś" miało miejsce w Polsce i postanowił zrobić ogromny krok naprzód i podjąć się dokonania przeszczepu serca. Miał misję do wykonania i to chyba ona była całkowitym sensem jego życia.

   "Bogowie" to film, który nie tylko polecam, ale z całego serca zachęcam KAŻDEGO do zapoznania się z jego fabułą. Jest boski w każdym calu. Od napisów początkowych, do napisów końcowych zrealizowany jest jako mocny fenomen.