niedziela, 9 listopada 2014

"Krocząc wśród cieni" - zła się nie ulęknę

Tytuł: "Krocząc wśród cieni"
Gatunek: dramat, kryminał
Data premiery: 03.10.14 (Polska), 18.09.14 (Świat)
Reżyseria: Scott Frank
Scenariusz: Scott Frank
Główne role: Liam Neeson, Dan Stevens, Boyd Holbrook, Astro
Muzyka: Carlos Rafael Rivera
Zdjęcia: Mihai Malaimare Jr.
Dystrybucja: Kino Świat








   Recenzja filmu "Krocząc wśród cieni" miała zostać opublikowana dużo, dużo wcześniej. Nie mam pojęcia, jakim cudem przeoczyłam fakt, że zawieruszyła się ona w "wersjach roboczych" i do tej pory nie ujrzała światła dziennego. Trochę żałuję, ponieważ swego czasu film był bardzo popularny i duża ilość osób pojawiała się w kinach właśnie ze względu na niego. Teraz już powoli ściągany jest z dużych ekranów, a nawet w niektórych kinach nie ma okazji go zobaczyć. Popełniłam błąd, ale nie oznacza to, że zrezygnuję z tej recenzji.
"Krocząc wśród cieni" zasługuje na to, aby zagrzać sobie miejsce wśród postów dodawanych na mojego bloga.

   Pamiętam, że idąc do kina na film "Krocząc wśród cieni" byłam bardzo zmęczona, bo ledwo co skończyłam pracę. Pomyślałam jednak, że nie ma nic lepszego niż odpoczynek w miejscu, które działa na mnie niesamowicie kojąco, a jakim jest kino. Mimo wyczerpania, w dalszym ciągu byłam podekscytowana tym, że zobaczę jednego z moich ulubionych aktorów, a mianowicie Liama Neesona. Nie ma co ukrywać, że to jeden z najwybitniejszych odtwórców fenomenalnych ról w filmach, a uściślając dramatach/thrillerach. Nie ma opcji, aby ktokolwiek nie znał tego aktora. Odegrał on setki fantastycznych ról, które na długie lata wpiszą się w pamięć ludzi. Ja pokochałam go za film "Uprowadzona" i od tego czasu darzę taką samą silną i nierozerwalną miłością. To aktor wielu twarzy, umiejętności i perfekcji w działaniu. Szczerze mówiąc, mogłabym rozpływać się nad nim godzinami, używając co raz to nowych argumentów potwierdzających jego wyjątkowość, ale nie chcę wyjść na psychofankę, więc oszczędzę Wam szczegółów moich roztkliwień. Czas przejść dalej, a mianowicie docelowo do filmu.

   Matt Scudder  jest prywatnym detektywem, który stracił swoją licencję wiele lat temu. Odbyło się to na skutek bardzo poważnych działań, a których konsekwencje Matt odczuwa do dzisiaj. Jako detektyw wyświadcza ludziom przysługi w zamian za "malutkie" upominki. Działa na własną rękę, z nikim nie współpracując. Któregoś dnia wynajmuje go człowiek, któremu uprowadzono żonę. Jest on wysoko postawionym bossem narkotykowym, a jednak nie potrafi uporać się z tragedią, jaka go spotkała. W tym celu prosi o pomoc Matta i ma nadzieję, że ten znajdzie ludzi, którzy pozwolili sobie na tak brutalny krok. Ci jednak nie zaprzestają na samym porwaniu i w "prezencie" oddają mężczyźnie żonę, jednak już nieżywą. Teraz Scudder ma jeszcze cięższe zadanie, bo nie dość, że jego poszukiwania wchodzą na bardziej niebezpieczną poprzeczkę, to jeszcze nie szuka porywaczy, a morderców. Matt musi dowiedzieć się prawdy, rozwiązać zagadkę i doprowadzić morderców w ręce swojego klienta. 

   Sami przyznacie, że już króciutki opis fabuły może nieźle wciągnąć. Dodatkowo polecam zobaczenie trailera, który sprawi, że na sto procent będziecie chcieli obejrzeć tę produkcję. 
Jak na thriller przystało, film wprowadza w mroczny klimat, powoduje dreszcze na ciele, ma multum momentów napięcia i grozy, a dodatkowo obsadzony jest fantastycznymi osobowościami światowego kina. 
Wymieniłam te cechy nie bez powodu, ponieważ teraz mogę śmiało napisać, że "Krocząc wśród cieni" posiada wszystkie aspekty dobrego dreszczowca i takim też jest.
Pod względem realizacji fantastycznie przechodzi od tematu do tematu, nie urywając przy tym wątków, tylko płynnie i zrozumiale kontynuując je. Jest zrobiony od A do Z i właściwie każda jego część jest po coś. Nie ma motywów niewyjaśnionych przez co "Krocząc wśród cieni" odbiera się bardzo prosto, co jest ogromnie ważne przy gatunku, jakim jest thriller. Nie może mieć on skomplikowanych dialogów bądź też nieczytelnych "przeskoków kamery", bo nie chodzi w nim o efektywność działania, a o efektywność całości.
Dodatkowo w thrillerach bardzo istotna jest muzyka, która musi wprowadzać napięcie i trzymać widza w niepewności tego, co zaraz może się wydarzyć. W tym filmie spełnia ona swoją funkcję, co zawdzięczamy Carlosowi Rafaelowi Rivera, który jest za nią odpowiedzialny. Bardzo dobra robota, której efekty można zobaczyć na dużym ekranie. 

   Kto jeszcze nie widział filmu "Krocząc wśród cieni" ( a mam nadzieję, że takich ludzi jest mała garstka ) zapraszam na dwie godzinki dobrego kina. Film jest mocny, mimo że nie wprowadza jakichś innowacji. Jest to jednak usprawiedliwione, bo nie miał powstać film, który dokona wielu gruntownych rewolucji. Miał powstać łapiący za serca dreszczowiec, który wbije w fotele nawet największych twardzieli. Myślę, że 99% osób, które widziały film jest zadowolonych, że nie zmarnowało swojego czasu i pieniędzy. "Krocząc wśród cieni" to produkcja warta zobaczenia, a ja z ogromnie cieszę się, że miałam okazję napisać jej recenzję. 









2 komentarze:

  1. Z chęcią obejrzę, bo to jak najbardziej moje klimaty ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zrób to koniecznie, bo bez wątpienia WARTO ;)

    OdpowiedzUsuń