wtorek, 20 maja 2014

"Jeden dzień" - pragnienie, które od lat jest na wyciągnięcie ręki

Tytuł: "Jeden dzień" ("One Day")
Gatunek: melodramat
Rok produkcji: 2011
Data premiery: 08.08.2011 (Świat), 21.11.2011 (Polska)
Reżyseria: Lone Scherfig
Scenariusz: David Nicholls
Główne role: Anne Hathaway, Jim Strugess
Scenografia: Mark Tildesley, Katrina Dunn, Dominic Capton, Arwel Evans
Zdjęcia: Benoit Delhomme
Muzyka: Rachel Portman
Wytwórnia: Random Hause Films, Film4 Productions, Color Force
Produkcja: Nina Jacobson
Dystrybucja: Focus Features, Gutek Film





   "Jeden dzień" to jeden z najpiękniejszych melodramatów jakie miałam okazję zobaczyć w swoim życiu. 

Natrafiłam na niego całkowicie przypadkowo i szczerze mówiąc do jego obejrzenia zachęcił mnie główny plakat. Potem przeczytałam krótki opis i stwierdziłam, że zobaczenie go jest idealnym planem na wczorajszy wieczór. Nie myliłam się, ponieważ moment "przedsenny" miałam pełen wrażeń i przemyśleń, czyli dokładnie taki, jaki lubię najbardziej.

   Film powstał na podstawie powieści Davida Nichollsa o tym samym tytule.


   "Jeden dzień" to opowieść o dwójce ludzi, których tak na prawdę przez większość życia łączy szczera, prawdziwa przyjaźń z lekką szczyptą skrywanego wewnętrznie uczucia.

Emma i Dexter poznają się podczas zakończenia ich nauki na Uniwersytecie. Mimo, iż spędzają ze sobą noc, postanawiają, że lepiej będzie im utrzymać stosunki przyjacielskie, aniżeli partnerskie. 
  Mimo łączącej ich zażyłości są ludźmi z zupełnie innych biegunów.
  Ona jest młodą kobietą z klasy średniej. Ma ogromne ambicje i wielkie plany na przyszłość. Świadoma tego, że do osiągnięcia sukcesu potrzebna jest ciężka praca. Idealizuje świat i myśli, że ten nigdy jej nie zawiedzie. Wierzy w lepsze jutro przy czym trzyma "głowę na karku" i ma zdrowe podejście do życia.
  On jest mężczyzną obdarzonym nietuzinkową urodą. Pewny siebie kroczy przez życie. Uważa, że wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Relacje partnerskie sprowadza do kontaktów seksualnych, nie przejmując się konsekwencjami. Jest takiego zdania, że wszystko mu się od życia należy i dosłownie minimalnym wysiłkiem zrobi niesamowitą karierę. Ma zupełnie lekkie podejście do realiów otaczającego go świata.
  A jednak coś sprawia, że ta dwójka dogaduje się ze sobą właściwie bez słów i idealnie czuje się w swoim towarzystwie. 
Obiecują sobie spotykać się każdego roku dnia 15 lipca. W te dni podsumowują swoje życie, dzielą się sukcesami i porażkami oraz opowiadają sobie o swoich marzeniach i pragnieniach.
15 lipca to dla Emmy i Dextera bardzo ważny dzień, w którym mogą powiedzieć sobie wszystko, przy czym czują się bardzo swobodnie.
Po wielu przejściach, przykrych doświadczeniach i niezrealizowanych planach uświadamiają sobie, że tak na prawdę wszystko czego tak bardzo pragnęli mają na wyciągnięcie ręki.
Postanawiają dać sobie szansę jako para, jednak to szczęście nie trwa wiecznie. Los zapewnia im okrutny epizod, po którym jednej ze stron bardzo ciężko jest się pozbierać.
  Jak to w melodramatach bywa historia Emmy i Dextera nie ma happy endu, jednak widz kończy film ze świadomością, że ta dwójka choć przez chwilę doznała tego czego pragnęła od lat i choć na moment doświadczyła szczęścia przy swoim boku.

   Historia Emmy i Dextera ujęła mnie swoją wiarygodnością, a zarazem oryginalnością.

Od samego początku "byłam obecna" w kreowanym przez nich świecie, a każdą nową sytuację przeżywałam podobnie jak oni. 
Będąc neutralnym widzem kibicowałam im z boku i cały czas trzymałam za nich kciuki. 
  "Jeden dzień" pokazuje, że często to czego szuka się przez lata, tak na prawdę jest na wyciągnięcie ręki.
Będąc jeszcze młodym i niedoświadczonym zazwyczaj się tego nie zauważa. Trzeba dojrzeć i zrozumieć, że czasami los bywa łaskawy i już od najmłodszych lat daje nam wskazówki i nakierowuje na właściwy tor. Niestety nie zawsze da się to zauważyć i ludzie są skazani na cierpienia, kolejne zawody miłosne, aż finalnie wchodzą na prawidłową drogę swojego życia.

   Film pięknie pokazuje przyjaźń dwojga ludzi. Szczególnie zwraca uwagę na ich emocjonalne podejście do siebie i ogromną troskliwość o drugiego człowieka. 

Zarówno Emma, jak i Dexter chcą dla siebie jak najlepiej. Za wszelką cenę robią wszystko, aby ta druga osoba czuła się dobrze. Dają sobie otuchę i wsparcie. Są świadomi tego, zawsze mogą na siebie liczyć, bez względu na wszystko.
Obydwoje darzą siebie większym uczuciem, niż tylko przyjaźnią, ale boją się, że zbyt intensywna relacja mogłaby zniszczyć łącząca ich więź, którą tak bardzo pielęgnują i szanują.
Są momenty, w których pozwalają sobie na chwilę słabości, ale zaraz po wszystkim nie czują żadnej urazy, czy też zawstydzenia, ale powracają do własnych "światów", nadal pozostając w przyjaźni.
Nawet jeżeli występują między nimi zgrzyty i nieporozumienia potrafią sobie wybaczyć i nie rozpamiętywać tych złych chwil.
  Ich przyjaźń jest dla mnie przyjaźnią idealną i to dosłownie. 
Oglądam film z wielkim podziwem, a zarazem rozmarzeniem, że też bym tak chciała. To trochę, jak pragnienia małej dziewczynki, która marzy o księciu na białym koniu. Cóż, takie mam odczucia podczas filmów, które na prawdę mi się podobają. 
Skoro też bym życzyła sobie takiej historii ( oczywiście bez końcówki filmu ) to film musi mieć na prawdę dobrą fabułę.

   Przypadek sprawił, że trafiłam na film "Jeden dzień", ale już na pewno przypadkiem nie jest to, że postanowiłam opisać go na tym blogu w taki, a nie inny sposób.

  Zdecydowanie polecam "Jeden dzień" i jestem pewna, że osoby lubiące melodramaty na pewno nie pożałują półtoragodzinnego seansu.




FACEBOOK

1 komentarz: