piątek, 25 kwietnia 2014

"Namiętność" - życie polegające na intrygach, spiskach i planach zemsty.

Tytuł: "Namiętność"
Gatunek: kryminalny thriller erotyczny
Data premiery: 11.04.2014 (Polska),  07.09.2012 (Świat)
Reżyseria: Brain De Palma
Scenariusz: Brian De Palma,  Natalie Carter, Alain Corneau
Główne role: Rachel McAdams, Noomi Rapace, Karoline Herfurth, Paul Anderson
Scenografia: Cornelia Ott
Zdjęcia: Jose Luis Alcaine
Muzyka: Pino Donaggio
Produkcja: Said Ben Said
Wytwórnia: eOne Films, Canal+, Medienboard Berlin-Brandenburg, Wild Bunch
Dystrybucja: M2 Films




  Kiedy zobaczyłam trailer filmu "Namiętność" pomyślałam, że ta produkcja trafi idealnie w moje gusta. Niestety troszkę się pomyliłam, ponieważ historia opowiedziana w filmie nie spełniła w stu procentach moich oczekiwań. No cóż, może po prostu zbyt wiele chciałam i wyobrażałam sobie Bóg wie co.
Prostując, nie chcę przez to powiedzieć, że "Namiętność" jest beznadziejna i nie mająca wyrazu. To produkcja o swoistym charakterze i kolorycie, ale nie tak bardzo intensywnym jak bym tego chciała.
Mimo wszystko jestem przekonana, że film znajdzie swoje grono wiernych odbiorców, a ja tymczasem chciałabym opisać pewne motywy, które niewątpliwie mnie ujęły.

  "Namiętność" jest filmem, który opowiada historię spisków i intryg.
Christine ( Rachel McAdams ) i Isabelle ( Noomi Rapace ) pracują w jednej agencji reklamowej. Można pokusić się o stwierdzenie, że kobiety darzą siebie wyjątkową sympatią. Są zupełnie inne, a za razem tak bardzo do siebie podobne.
Cała ich relacja zaczyna się psuć kiedy to Christine przypisuje sobie na własne konto zasługi Isabelle. Kradnie ona pomysł mniej doświadczonej zawodowo koleżanki, na promocję pewnego produktu.
Od tego czasu zaczyna się kompletna gra między dwiema głównymi bohaterkami, w którą "swój nos wtykają" również Dirk ( Paul Anderson; kochanek obu kobiet ) i asystentka Isabelle - Dani ( Karoline Herfurth).

  Tak jak już wspomniałam "Namiętność" to świat intryg i tajemnic. Co więcej ten świat wciąga i to ze zdwojoną siłą. Zarówno Christine, jak i Isabelle nie są sobie dłużne i z wielką determinacją próbują zniszczyć reputację tej drugiej.
Między nimi jest jednak wyraźnie widoczna pewnego rodzaju chemia. Może jest ona spowodowana zażyłą walką lub też podobieństwem obu kobiet.
Tak czy inaczej ich "pociąg" jest klarownie zaznaczony i to widz odczuwa na własnym ciele.
Isabelle i Christine wychodzą z założenia, że aby wygrać należy rywalizować ze sobą, pokonać przeciwnika tak, że nie będzie w stanie wstać po kolejnej porażce. Zostanie nią raz na zawsze przygnieciony i już nie wróci do dawnej formy. Należy kogoś zdeptać tak porządnie, żeby zmiażdżony już nigdy nie powrócił na dawne stanowisko.
I to wszystko co napisałam ma znaczenie dosłowne, co okazuje się już pod sam koniec filmu, ale tego nie będę zdradzać.

  Przyznam, że pierwsza godzina filmu zleciała mi w mgnieniu oka i niewątpliwie mną zawładnęła. Została zrobiona na miarę mojego smaku i gustu. Wierzyłam we wszystko, co jest mi podawane na ekranie i dałam się wciągnąć w świat wyrafinowanych intryg.
Ponadto aktorki grające główne role w filmie "Namiętność" wydawały się tak wiarygodne, że czasami miałam wrażenie, że oglądam jakieś reality show na najwyższym poziomie. Chyba właśnie te kobiety, stworzonymi przez siebie postaciami podciągnęły film na wyższą "półkę". Czułam między nimi zarazem napięcie jak i spokój, namiętność i nienawiść, pociąg i wściekłość. Fantastycznie odegrały emocje buzujące w filmie i zrobiły to tak, że bez większego trudu wdarłam się jako widz w ich życie.

  Niestety druga część filmu trochę mnie zasmuciła. Nie lubię momentów kiedy to dobrze zapowiadająca się produkcja dosłownie z minuty na minutę spada coraz to niżej. Każda kolejna scena wydawała mi się gorsza od poprzedniej.
Były sceny, które powinny mrozić krew w żyłach, a niestety mojej nie zamroziły, a nawet nie czułam żadnej grozy. Starałam się wczuć w końcowe emocje, ale fabularnie nie wydawały mi się one autentyczne.
No cóż, takie są moje odczucia. Całe szczęście, że mam na myśli aktualnie tylko końcowe wątki filmu, ponieważ zapewniam, że początek i jego rozwinięcie są na prawdę świetne.

  Podsumowując, mimo moich lekkich słów krytyki, a raczej nazwałabym to delikatną korektą filmu, polecam go. Jestem przekonana, że wybrałabym się na niego jeszcze raz, chociażby dlatego, że warto było zobaczyć piękną grę głównych bohaterek. Spiski i "pomieszane" emocje kumulujące się nad nimi były godne dobrej produkcji i to mnie cieszy, że miałam okazję zobaczyć to na dużym ekranie.

  Wychodzę z założenia, że nawet jeżeli komuś film, aż tak bardzo nie przypadł do gustu to mimo wszystko należy na niego iść. Każdy człowiek powinien wyrobić sobie własną opinię na temat określonych produkcji. Ja jestem na to żywym przykładem, ponieważ nim wybrałam się na film "Hardkor Disko" czytałam o nim bardzo niepochlebne opinie w Internecie. Postanowiłam jednak, że chcę go zobaczyć, bo to co komuś się nie podoba, tak mnie może zachwycać. Tym oto sposobem można znaleźć na moim blogu opis filmu "Hardkor Disko", na którego temat wypowiadam się bardzo, bardzo pozytywnie.



FACEBOOK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz