środa, 26 listopada 2014

"Serce, serduszko" - druga osoba może stać się lekarstwem na wszystkie strapienia

Tytuł: "Serce, serduszko"
Gatunek: dramat
Data premiery: 12.10.14 (Świat), 21.11.1014 (Polska)
Reżyseria: Jan Jakub Kolski
Scenariusz: Jan Jakub Kolski
Główne role: Maria Blandzi, Julia Kijowska, Marcin Dorociński
Zdjęcia: Piotr Lenar
Muzyka: Dariusz Górniok
Dystrybucja: Next Film








   Przedwczoraj wybrałam się do kina na film "Serce, serduszko". Z wielką przykrością muszę stwierdzić, że ten film nie powinien być puszczany w kinach komercyjnych, ponieważ nikt nie wybierze go spośród gamy wielu bardziej sensacyjnych produkcji. Karygodne jest to, że wyświetlany jest tylko w ilości dwóch seansów dziennie, a to za parę dni skróci się do zera. Gdzie tu logika ? Poza tym promocja produkcji "Serce, serduszko" jest przeokropna, gdyż `w kinach brak jakichkolwiek materiałów reklamujących film. Jestem przerażona, że taka mądra fabuła została zduszona przez właściwie cogodzinne seanse filmu "Igrzyska Śmierci. Kosogłos". Nie chcę udawać, że nie rozumiem takiego procesu, bo kina komercyjne mają za zadanie wyświetlać filmy, które potencjalnie sprzedadzą się w jak największych ilościach, ale denerwuje mnie to, że tak świadomie można pomijać dobre produkcje. Cieszę się, że dałam radę pójść na "Serce, serduszko", bo obawiam się, że w przyszłym tygodniu kompletnie zostanie ściągnięte z kin. Taka brutalna rzeczywistość, której niestety nie potrafię pojąć, a tym bardziej nie mam jak zmienić. Przykro mi patrzeć na to, jak pomijane są niektóre produkcje, dlatego uważam, że byłoby dla nich lepiej, gdyby w ogóle nie wchodziły do kin komercyjnych, a utrzymywały się w czołówkach kin studyjnych. Byłoby to najmniej bolesną i najbardziej odpowiednią opcją. 
Podczas wczorajszego seansu dzieliłam salę z JEDNĄ osobą. Było sympatycznie i spokojnie, jednak myślę, że film zasługuje na większą publiczność.

   Maszeńka mieszka w domu dziecka. Ma wielkie marzenia związane z baletem. Pragnie zdawać do szkoły, gdzie będzie mogła uczyć się tego pięknego tańca. Z racji tego, że jest jedenastoletnią dziewczynką, która sama nie może wyruszyć w podróż na drugi koniec Polski, Maszeńka postanawia działać na własną rękę, aby zrealizować pragnienia. Pomaga jej w tym nowo zatrudniona pracownica domu dziecka - Kordula. To osoba bardzo zamknięta w sobie, ukierunkowana na jeden gatunek muzyczny, wyraźnie eksponująca swój bunt i żal, fanatyczka kolczyków i tatuaży, którymi pokryta jest od góry do dołu. 
Kordula pomaga Maszeńce i postanawia wyruszyć z nią w podróż do Gdańska, gdzie dziewczynka będzie mogła wziąć udział w egzaminie przyjmującym do szkoły baletowej. Kobieta widzi, że ojciec dziecka po stracie żony nie potrafi poradzić sobie z otaczającą go rzeczywistością i cały żal zalewa alkoholem, dlatego też postanawia pomóc Maszeńce w spełnieniu marzeń. 
Podczas podróży, dziewczyny ścigane są listem gończym i muszą na każdym kroku być czujne, aby nie dać się złapać policji. W ślady za nimi rusza też ojciec Maszeńki, który postanawia dać kres piciu alkoholu i pokazać córce, że bardzo mu na niej zależy. 
Mimo początkowej niedostępności Korduli, Maszeńka ujmuje jej serce i obie bardzo się ze sobą zaprzyjaźniają. Ich podróż zamienia się w wędrówkę, w której każda daje co może, aby uszczęśliwić tę drugą. Obie wzajemnie pomagają sobie, a ich przyjaźń z dnia na dzień rozkwita. 

   "Serce, serduszko" to film o marzeniach, przyjaźni i wolności. Piękne jest w nim to, że tak dwie różne od siebie osobowości potrafią znaleźć wspólny język. Mimo że Kordula wcześniej była bardzo zamkniętą w sobie kobietą, Maszeńka swoim bezpośrednim sposobem bycia i prawdą skruszyła lody między nimi. Pokazała jej, że optymizm jest bardzo ważną cechą, która daje człowiekowi szczęście. Kordula otworzyła się przed dziewczynką i wyrzuciła z siebie to, co trapiło ją od wielu, wielu lat. Dzięki temu kobieta na nowo mogła zacząć się uśmiechać. 
Film pokazuje, że czasami większe szczęście daje podążanie za marzeniami niż ich sama realizacja. Podczas wyprawy dziewczyny dały sobie więcej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Tak krótka podróż nauczyła je, że w życiu ważna jest ta druga osoba, przyjaciel, który w razie problemów pomoże, pocieszy i zrobi wszystko, aby było lepiej. 
"Serce, serduszko" idealnie pokazuje też przemianę ojca Maszeńki, który uświadamia sobie, że córka jest największym skarbem, jaki ma i żaden alkohol nie ma prawa tego zmienić. Na drodze przemiany popełnia wiele gaf, ale człowiek uczy się na błędach i nigdy nie jest za późno, aby chociaż postarać się je skorygować i naprawić.  

   W filmie "Serce, serduszko" aktorzy stworzyli świetne kreacje. Dali z siebie wszystko, co mogli. Może film nie jest niczym nowym i produkcje o podobnej tematyce spotkamy bardzo często, jednakże "Serce, serduszko" jest czymś, co uczy. Ma bardzo wartościową treść i wiele osób powinno ukierunkować się na tego typu seanse. Jestem bardzo zadowolona, że poszłam na ten film i mam nadzieję, że takie produkcje staną się bardziej doceniane w naszym społeczeństwie, ponieważ z wielką pewnością na to zasługują. 


2 komentarze:

  1. Jan Jakub Kolski jest jednym z najlepszych i najbardziej szanowanych polskich reżyserów, ale zarazem robi kino mało przystępne, o którym wszyscy słyszeli, ale wielu nic nie widziało. Nie od dziś wiadomo jaki to reżyser :) Jeśli rzeczywiście ktoś o nim nie słyszał, a pewnie jest grono takich młodych ludzi to mogą się rzeczywiście zdziwić. Kolski nieco, że tak powiem zaryzykował obsadzając Dorocińskiego. Zapewne wiele jego oddanych fanek pójdzie dla niego na film i może wyjść niezadowolona, ale z drugiej strony może zyska w ten sposób nowych fanów :) Ciekawe czy Kolskiemu uda się stworzyć jeszcze jakiś klasyk jak te sprzed kilkunastu lat, ale to chyba problem wszystkich reżyserów, którzy stworzyli kiedyś coś genialnego i próbują powtórzyć ten ogromny sukces, a widzowie i krytycy jako ich największe dzieła wymieniają tytuły sprzed 20 lat. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam filmy Kolskiego. Na nie idę w ciemno, bez obaw, że wyjdę rozczarowana. "Serce, serduszko", to świetny film i nawet Dorociński mi w nim nie przeszkadzał :)

    OdpowiedzUsuń