środa, 30 kwietnia 2014

"Camille Claudel, 1915" - gdzie jest granica smutku i samotności ?

Tytuł: "Camille Claudel, 1915"
Gatunek: dramat biograficzny
Rok produkcji: 2013
Data premiery: 12.02.13 (Świat), 25.04.2014 (Polska)
Reżyseria: Bruno Dumont
Scenariusz: Bruno Dumont
Główne role: Juliette Binoche,  Jean- Luc Vincent, Robert Leroy, Emmanuel Kauffman
Scenografia: Riton Dupire-Clement
Muzyka: Johann Sebastian Bach
Zdjęcia: Guillaume Deffontaines
Produkcja: Jean Brehat, Rachid Bouchareb, Muriel Merlin
Wytwórnia: 3B Productions, Arte France Cinema, C. R. R. A. V. Nord Pas de Calais
Dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty



   "Camille Claudel, 1915" jest filmem, który opowiada fragment, a zarazem większość życia uznanej rzeźbiarki Camille Claudel.
Jej lata chwały plasowały się na przełomie IX/XX wieku, kiedy to odnosiła wielkie sukcesy artystyczne. Po przejściu załamań nerwowych została zamknięta w zakładzie psychiatrycznym. Jej pobyt w ośrodku był całkowicie mimowolny i "na siłę". Umieścili ją tam matka i brat. Camille spędza w nim resztę swoich lat.

   Bardzo dawno nie widziałam tak smutnej i przejmującej historii. Życie Camille z dnia na dzień przybrało zupełnie innego tempa (o ile jakiekolwiek tempo miało). Po zamknięciu w zakładzie została niemalże ubezwłasnowolniona i pozbawiona tak na prawdę życia.

Podczas seansu zauważyłam bardzo dołujący smutek, wręcz bijący z ekranu. Camille żyła w "zamkniętej komorze", z której nie była w stanie uciec. Było to porównywalne do bańki mydlanej, tyle, że kobieta zaznała już życia poza nią. 
Została pozbawiona człowieczeństwa i prawa decydowania o samej sobie. Z czasem zaczęła czuć się źle w swoim towarzystwie, a co dopiero z innymi ludźmi przebywającymi w ośrodku. Zauważała to, że zarówno fizycznie jak i intelektualnie nie pasuje do tego świata i nie utożsamia się z miejscem, w którym narzucone jej było spędzić resztę życia. 
W takim stanie smutku, żalu i rutyny widzimy Camille wędrującą po obszarach zakładu psychiatrycznego. Na jej twarzy maluje się cierpienie i rozpacz, natomiast w środku buzuje wielka ilość stłumionych słów i emocji, których nie potrafi uzewnętrznić przed innymi ludźmi. Camille odczuwa pustkę i porzucenie. Na domiar złego zaczyna wątpić w to, że kiedykolwiek wyjdzie z ośrodka i będzie mogła na nowo rozpocząć życie, o którym w głębi serca marzy. Pragnie ciszy, spokoju, skupienia, a nie ciągłej obecności ludzi z chorobami na podłożu psychicznym. Nie wytrzymuje napięcia i w pewnym momencie (chyba jedynym) potężnie wybucha. Rozładowuje swoją złość na współlokatorce z zakładu. Reaguje zbyt emocjonalnie, ale ten jeden epizod jest wynikiem nerwów skrywanych przez wiele lat. 

   Camille na wieść o przyjeździe brata odczuwa euforyczną radość. Liczy na to, że ten wyzwoli ją spod maski żalu i zabierze z powrotem do domu. Ma ogromną nadzieje i wielką siłę walki, jednakże jej postawa odnosi się z dezaprobatą brata. Ten nie zamierza wyciągnąć siostry z miejsca, które ewidentnie ją uwiera i krępuje. 

Paul Claudel wiele zawierza Bogu i uważa, że motywy kierujące nim i jego matką, kiedy to umieszczali Camille w zakładzie psychiatrycznym, są tylko Jemu znane. Jego zdaniem wszystkie swoje decyzje trzeba zalecić Bogu, a On sam znajdzie na nie najlepsze rozwiązanie.
Wiara jest dla Paula priorytetem i właściwie wszystko na około podporządkowuje właśnie jej. 

   Camille przebywając w ośrodku psychiatrycznym jest tak potężnie wyładowana z wszelkiej energii i pozbawiona wigoru, że aż smutno patrzeć na jej historię. Tak na prawdę została pozbawiona wszystkiego, co do tej pory zrobiła i mimo wielkich chęci do odbudowania swojego życia, nie ma takiej możliwości. Do końca swoich lat zostaje skazana na przebywanie w zakładzie.


   Piękna rola Juliette Binoche, która jest mistrzynią w grze statycznej. Film nie zawiera wielu dialogów. Właściwie wszystkie emocje pokazane są mimiką, która świetnie pasuje do każdej sytuacji. Binoche już nie raz udowodniła, że jest wielką aktorką, a to co zobaczyłam w filmie jeszcze bardziej mnie w tym utwierdziło. 

Przyznam, że właściwie to poszłam zobaczyć ten film głównie ze względu na świetną obsadę głównych ról. Znałam tylko podstawowy zarys fabuły, ale nic poza tym.
Cieszę się, że miałam możliwość obejrzenia tej wybitnej produkcji, ponieważ uważam, że jest to jeden z najbardziej wartościowych filmów jakie miałam okazję zobaczyć.

   "Camille Claudel, 1915" polecam z pełną świadomością. Trzeba mieć na uwadze, że film jest trudny i wymaga dużej gimnastyki umysłu, jednak Ci, którzy posiadają swoistą empatię na pewno zapamiętają ten film na długie lata.

Doceniam to, co miałam okazję zobaczyć w "Camille Claudel", ponieważ nie dość, że była to bardzo autentyczna opowieść, to jeszcze wzbudzała emocje i pozwalała ruszyć głową, a nie tylko bezsensownie gapić się w ekran.

   Historia opowiedziana w filmie wzorowana jest na prywatnych listach Camille Claudel i jej brata - Paula.








FACEBOOK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz