sobota, 4 kwietnia 2015

Wielkanoc


Zdrowych, radosnych oraz szczęśliwych Świąt ;) Niech uśmiech nie schodzi Wam z twarzy, a czas spędzony w rodzinnym gronie naładuje Was energią i siłą na cały okres Wielkanocy jak i dalsze życie <3

Buziaki, 
Karolina

wtorek, 31 marca 2015

"Gunman: Odkupienie" - 50+ w filmie akcji



Tytuł: "Gunman: Odkupienie"
Gatunek: thriller, akcja
Data premiery: 16.02.15 (Świat), 27.03.15 (Polska)
Reżyseria: Pierre Morel
Scenariusz: Pete Travis, Don MacPherson
Główne role: Sean Penn, Jasmine Trinca, Javier Bardem
Zdjęcia: Flavio Martinez Labiano
Muzyka: Marco Beltrami
Dystrybucja: Monolith Films










   Doskonały reżyser Pierre Morel, po fenomenalnym sukcesie "Uprowadzonej" (mowa tutaj o jej pierwszej części, ponieważ kolejne nie były zadziwiające) uwierzył w siłę aktorów 50+, którzy wcielają się w mega twardzieli kina akcji. I jak Liam Neeson i Pierce Brosnan dali radę to czemu niby Sean Penn miałby zawieść. Super hero to wyimaginowana postać, o której marzy każda dziewczyna. Dziw mnie bierze, że patrząc na głównych bohaterów filmów takich jak "Uprowadzona", "November Man", czy opisywany właśnie "Gunman" choć przez chwilkę wierzę, że tacy ludzie istnieją i może kiedyś podjadą wypasioną furą pod mój dom. Nie krytykujmy tak do końca powielanych schematów, bo choć gołym okiem widać, że są, tak pomagają nam rozszerzać swoją wyobraźnię i dać się ponieść fantazją. Ja tam nie miałbym nic przeciwko, gdyby taki Sean Penn był moim osobistym bohaterem. Film może nie jest fenomenem, ale jak na kino akcji, jest całkiem znośny. 

      James ochraniał budowę lotniska w Demokratycznej Republice Kongo. Nie było to jednak jego jedynym zadaniem, ponieważ przede wszystkim został wyznaczony jako strzelec w akcji mającej na celu zamordowanie ministra gospodarki. Po zabójstwie nie mógł pozostać dłużej w kraju i zmuszony był opuścić swoich współpracowników oraz najwspanialszą kobietę jego życia - Annie. Po paru latach wraca do Afryki, ponieważ chce zadośćuczynić za grzechy. Tam jednak staje się obiektem zamachu, przy czym dowiaduje się, że mężczyzna, który w przeszłości zlecił mu zabójstwo ministra, chce pozbyć się wszystkich ludzi, którzy brali udział w tamtej akcji. Jako że James nie jest typem człowieka, który łatwo daje za wygraną, postanawia zrobić wszystko, aby uchronić siebie oraz swoją dawną miłość (ponieważ ich drogi ponownie się splatają). Mimo iż walka z tak dużą ilością ludzi mu nieprzychylnych wydaje się z góry przegrana, James daje z siebie wszystko, aby nie dopuścić do tragedii i zachować swoje życie. Sam męczy się z chorobą, która daje się we znaki w najmniej odpowiednich momentach i która znacznie przypomina mu o zdarzeniach z przeszłości.

   Kwestia fabuły jest oczywista i nie ma co ubolewać nad jej losem. Jasne, że jest powielona, mało różniąca się od innych filmów akcji, ale produkcję ogląda się dobrze. Bywają momenty, podczas których powieka lekko opada, ale są to dosłownie momenty. Sama nie doświadczyłam, ale osoba, która towarzyszyła mi podczas seansu, przekazała mi taką informację. Filmy akcji mało kiedy zaskakują, ponieważ 3/4 z nich oparte jest na strzelankach, biciu, biegach wyczynowych, wyścigach samochodowych, wybuchach bomby, pościgach. Mało kiedy reżyserzy wykorzystują coś poza tym. Jeżeli już to robią to wielki szacunek za kreatywność i odwagę, jednak mało kiedy możemy zauważyć tak wspaniałe produkcje. Dlatego właśnie nie ma co się czepiać filmów, które niby są podobne do siebie, jednak produkcyjnie opłacalne. Nie powstałyby, gdyby ludzie na nie nie chodzili, więc nie ma co dyskutować z rzeczywistością. Jeżeli jakiś film wybitnie by mi się nie spodobał, to jego recenzja nie byłby pochlebna, aczkolwiek "Gunman" oglądało się z przyjemnością.
Bardzo zaskoczył mnie Sean Penn, którego ciało, wygląd, muskulatura są w każdym calu perfekcyjnie dopracowane. Jeżeli facet po pięćdziesiątce może tak wyglądać, to ja nie mam więcej pytań. Jo to bardzo imponujące i zadziwiające biorąc pod uwagę to, że Penn jest znany ze swojego mało zdrowego trybu życia. Ewidentnie facet wziął się za siebie i widać efekty. 
Co do jego gry aktorskiej to zbyt wiele nie można powiedzieć. Znam Penna i wiem, że potrafi o wiele więcej, niż pokazał w tym filmie. Tutaj operował tylko i wyłącznie dwoma minami - twardziela i człowieka, który cierpi na skutek pojawiającej się raz na jakiś czas choroby. Były może sekundy, w których się uśmiechał, ale w sekwencji całego filmu, można nawet powiedzieć, że były one niezauważalne. 
Mimo wszystko wybaczam mu grę aktorską na rzecz mięśni i urody. Jestem kobietą i nie na wszystko patrzę sprawiedliwie, także wybaczcie mi ten mały wyskok.

   Ogólnie rzecz biorąc film "Gunman: Odkupienie" nie jest rewelacją, po której na Waszych ustach pojawi się odzew zachwytu. To zespół powielonych schematów, które mnie osobiście nie drażnią, jednak lojalnie uprzedzam, że żadnych kultowych nowości w nim nie znajdziecie. Warto jednak zobaczyć tę produkcję ze względu na dobre zdjęcia, samego Seana Penna i innych aktorów drugoplanowych, którzy pokazali bardzo dobry warsztat gry aktorskiej.