wtorek, 28 października 2014

"Więzień labiryntu", a zarazem więzień seansu.

Tytuł: "Więzień labiryntu"
Gatunek: akcja, Sci-Fi
Data premiery: 19.09.2014 (Polska), 11.09.2014 (Świat)
Reżyseria: Wes Ball
Scenariusz: Noah Oppenheim, T.S.Nowlin, Grant Pierce Myers
Główne role: Dylan O'Brien, Aml Ameen, Ki Hong Lee, Blake Cooper
Muzyka: John Paesano
Zdjęcia: Enrique Chediak
Dystrybucja: Imperial - Cinepix






   Jak już niektórzy z Was zdążyli zauważyć, mój fanatyzm filmami science-fiction równa się zeru. Może czasami zdoła podskoczyć o parę oczek w górę, ale tylko wtedy, kiedy film jest naprawdę wybitny w swoim gatunku. Nie miałam nadziei, że "Więzień labiryntu" zwali mnie z nóg i zapisze się w rubryce tych, które sprawiają, że moje podejście do fantasy nabiera jaśniejszego światła. Nie ujmuje to jednak faktu, że byłam ogromnie ciekawa tej produkcji. Może ze względu na dużą ilość osób, które ją rekomendowały. Nie mniej jednak zawitałam do kina z miłym nastawieniem i świadomością, że film nie odmieni mojego myślenia. Potraktowałam go z dużym dystansem, mając ochotę na chwilę rozrywki i oderwania się od codzienności.
Jak na początku myślałam "Więzień labiryntu" okazał się dość płytką produkcją, niewnoszącą niczego nowego do przestrzeni świata kina.


   Całość akcji przedstawiona jest w osadzie stworzonej przez grupę młodych osób. Otoczona jest ona labiryntem, który stanowi jedną wielką niewiadomą. Nastolatkowie trafili w to miejsce nie z własnej woli i tak naprawdę nie mają pojęcia, kim są i dlaczego akurat oni znajdują się w miejscu, z którego nie ma logicznego wyjścia. Cierpią na amnezję, a ich życie w wiosce rozpoczynają się od zera. Sami muszą wszystko zbudować na nowo i nauczyć się funkcjonować w warunkach od nich niezależnych. Każdy z nich jest jednostką, która stanowi odrębną funkcję w osadzie. Niektórzy zapewniają innym dobrobyt, czyli zajmują się wszystkimi sprawami porządkującymi życie ludzkie, inni natomiast wytypowani są do rozwikłania zagadki tajemniczego labiryntu. Ci właśnie codziennie rano narażają swoje życie i dobrowolnie wyruszają na wyprawę po labiryncie. Mają nadzieję, że któregoś dnia znajdą wyjście, a zarazem wytłumaczenie swojej tożsamości i zdołają wrócić do dawnego życia. Całość tułaczki trwa jednak 3 lata, czyli już ogrom czasu. Do tej pory nikt nie znalazł żadnej wskazówki. Ponadto ci, którzy weszli do labiryntu, często też z niego nie wychodzili. Świadczyło to o tym, że znajduje się w nim coś, co niewątpliwie stanowi zagrożenie i nie można dopuścić, aby wkroczyło to na teren osady.
   Pewnego dnia przyjeżdża winda, która przywozi ze sobą chłopaka o imieniu Thomas. Wydaje się on być całkiem normalnym nastolatkiem, jednak już pierwszego dnia zaczyna zadawać wnikliwe pytania i sprawia wrażenie osoby przywódczej. Jest spragniony rozwikłania zagadki, co nie podoba się większości załogi. Są do niego negatywnie nastawieni nie dlatego, że stara się pomóc, ale dlatego, że jego zachowanie może sprowadzić niebezpieczeństwo, a zarazem nieszczęście. Starają się odciągnąć jego ciekawość, jednak ten jeszcze bardziej wgłębia się w tajemnicę. Nie godzi się z nastawieniem mieszkańców i poniekąd działa na własną rękę. 
Od dnia jego pojawienia już nic nie jest tak jak dawniej. Chłopak upiera się, aby wejść do labiryntu. W końcu pewnego dnia zdobywa aprobatę części mieszkańców osady i udaje mu się wniknąć w głąb nieznanej otchłani. Wtedy zaczyna się prawdziwa walka o życie. Labirynt, który otacza wioskę, napełniony jest przerażającymi stworami, które bez wyrzutów sumienia są w stanie zniszczyć wszystko, co pojawi się na ich drodze.
To jednak nie zniechęca Thomasa, aby odkryć prawdę. Zbiera swoich zwolenników i razem z nimi postanawia wyjść naprzeciw tajemniczym stworom, zarazem z chęcią odnalezienie drogi do swojego dawnego ja.


    Jak czyta się opis filmu, można odnieść wrażenie, że jest on świetną produkcją. Ja jednak jestem innego zdania i myślę, że film został zrobiony na siłę. Nie chcę udawać wielkiego znawcy, bo jeszcze nim nie jestem, ale pozwolę sobie na wyrażenie własnej opinii na temat tej produkcji.
Moim zdaniem filmy akcji, science-fiction powinny człowieka pobudzać, wywoływać dreszcze i ciarki na jego ciele, ale za żadne skarby świata nie powinny nużyć. "Więzień labiryntu" usypia i to nie dlatego, że efekty specjalne nie są dość dobre (chociaż akurat do wybitnych też nie należą), ale dlatego, że jest kompletnie niezrozumiały. 3/4 kwestii w ogóle nie zostało wyjaśnionych, stąd też pojawia się wiele niejasności i wątków, które nie mają ze sobą nic wspólnego. Są poucinane, niedokończone, niewyjaśnione i to sprawia, że nie chce się angażować własnego umysłu, bo i tak wiadomo, że nie ma to najmniejszego sensu.
Wiem dobrze, że zamysł reżysera był zupełnie inny i na pewno dla niego film jest godny uwagi. Jestem świadoma, że kwestia amnezji mieszkańców osady blokuje możliwość wgłębienia się ich psychikę i rozwikłania wielu kwestii ich zachowania. 
Odbiór jest taki, że każdy z nich jest inny, ale tak naprawdę nie wiadomo jaki. Nie zna się motywów, jakie nimi kierują przy konkretnych sytuacjach, nie ma się pojęcia ich historii, przez co cały urok osobowości zanika.
Labirynt, który ma stanowić słowo-klucz danego filmu jest przedstawiony "na pół gwizdka". Niby jest, ale dlaczego? Po co? Z jakiego powodu ? - tego już nikt nie zdecydował się objaśnić widzom. 
Po prostu sobie stoi, budzi niebezpieczeństwo i może być jedyną drogą wyjścia, tyle że akurat tego każdy jest w stanie się domyślić. Widz oczekuje więcej kontrowersji, więcej szczegółów i wyjaśnień, a nie podstawowych informacji, bo te nie zaspokajają jego ciekawości. 
Tajemnicze i swoją drogą obrzydliwe stwory mieszkające w labiryncie są dodatkową kwestią, która wywołuje w głowach totalne "WTF !?". Z jakiego powodu one tam są? Jak się tam znalazły? Czemu są agresywnie nastawione w stosunku do mieszkańców osady ? NIE WIADOMO !
   Tak naprawdę nie wiemy nic i jak w innym filmie mogłoby to być atutem tak w filmie "Więzień labiryntu" jest kompletną pomyłką, która sprawia, że całość odbioru jest żenująca.
   Widziałam wiele uśmiechniętych twarzy, które wychodziły z seansu, na którym wyświetlany był ten film, jednak w większości przypadków byli to nastolatkowie, którzy nie zawsze zadają sobie pytanie-po co ? Dlaczego tak, a nie inaczej ? Jaki to wszystko miało sens ?
Nie chcę ujmować im braku świadomości, bo kiedyś też byłam jedną z nich. Chcę jednak zaznaczyć, że każdy człowiek odbiera film inaczej. Dla jednych "Więzień labiryntu" jest arcydziełem, dla drugich jedną, wielką pomyłką. Ja niestety (a może na szczęście) podpisuję się pod tym drugim określeniem.


   Nie czytałam książki i może to tu popełniłam błąd. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że gdybym najpierw sięgnęła po lekturę, mój odbiór byłby inny. Teraz wiem na pewno, że książki nie przeczytam, a filmu po raz drugi nie obejrzę. 
   Jedyne co zawdzięczam filmowi "Więzień labiryntu" to to, że mój przyjaciel mógł urządzić sobie fantastyczną dwugodzinną drzemkę w tak fenomenalnym miejscu, jakim jest kino.