środa, 16 września 2015

"W Spirali" - toksyczny związek w zaawansowanym stadium spiralnym

Tytuł: "W spirali"
Gatunek: dramat psychologiczny
Reżyseria: Konrad Aksinowicz
Scenariusz: Julita Olszewska, Konrad Aksinowicz
Obsada: Katarzyna Warnke, Piotr Stramowski, Tamir Halperin, Antoni Królikowski, Olga Bołądź
Zdjęcia: Wojciech Zieliński
Muzyka: Atanas Valkov











   "W Spirali" to film należący do produkcji niezależnych, ale jest obowiązkową pozycją dla miłośników kina i mocnych emocji. Dzisiaj miałam okazję zobaczyć go podczas projekcji zorganizowanej w ramach Festiwalu Filmowego w Gdyni. Z całych sił spieszyłam się na ten pokaz, ponieważ był to film, na który obowiązkowo chciałam iść. Po projekcji odbyło się spotkanie z twórcami "W Spirali", na którym nie zabrakło głównych aktorów, reżysera, scenarzystki i innych ważnych osób tworzących film.

   "W Spirali" to opowieść o małżeństwie i ich bardzo toksycznej relacji. Agnes i Krzysztof wyjeżdżają na wycieczkę poza miasto. Dla mężczyzny jest to raczej podróż, podczas której planuje zakończyć związek ze swoją żoną. Dla niej natomiast wycieczka staje się kolejnym powodem, dzięki któremu będzie mogła dać upust swoim emocjom. Już na samym początku podróży dochodzi między nimi do kłótni spowodowanej kolejną zdradą Krzysztofa, o której piszą w kolorowych magazynach. Ten nie czuje się winien, a raczej z premedytacją drażni żonę. Nie od razu przyznaje się do zdrady, jednak też kategorycznie nie zaprzecza. Podczas jazdy samochodem małżeństwo nie potrafi zamienić ze sobą kilku normalnych i życzliwych słów. Przez cały czas wytwarza się między nimi niszcząca i dusząca atmosfera. Chcąc rozładować sytuację, która już sięga zenitu, zabierają ze sobą autostopowicza. Mężczyzna widzi relację małżeństwa i nie chce wejść do samochodu. Krzysztof jednak nalega i Tamir zgadza się wyruszyć w podróż z Agnes i Krzysztofem. Od tej pory staje się świadkiem sytuacji, które zmuszają go do działania. Mężczyzna chce pokazać parze parę sposobów, które pomogą im dojść do porozumienia. Obiera sobie to za aktualny cel i chce stać się dla nich pomocą do odrodzenia związku. 

   "W Spirali" znajdzie swoich zwolenników i przeciwników. Ci przeciwnicy wbrew pozorom mogą okazać się skrytymi fanami filmu. Zresztą jak sam reżyser filmu mówi: 

"Niektórzy znajdą w tym filmie błahą opowieść o ludziach, którzy ich nie interesują. To oznacza, że nie mieliście nigdy tego typu problemów. Są i tacy, którzy mieli tego typu problemy, ale nigdy o tym nam nie powiedzą. Zobaczą film i powiedzą: Nie wiem czemu ta baba nie odejdzie od tego durnego faceta. Ale jest i taka część publiczności, która uświadomi sobie, jak głęboko są w swojej spirali i w przeciwieństwie do bohaterów mojego filmu, zmienią swoje życie. I dla tych odbiorców jest dedykowany mój film."

Konrad Aksinowicz ma sto procent racji. Zdecydował się na taki wyraz filmu, ponieważ właśnie ten wydał mu się najbardziej realistyczny.
W spirali znajduje się każdy. Są ludzie, którzy nawet nie mają pojęcia o tym, jak krętą drogą podążają. Po zobaczeniu tego filmu jest szansa, że uświadomią sobie, że podobne problemy dotyczą też i ich. Każdy przymyka oko na swoje błędy i z łatwością ocenia innych. Nie widzi niczego złego w sobie, ale otwarcie krytykuje wybory i zachowania rówieśników, a nawet osób, których nie zna. 
Ludzie wytwarzają sobie wyobrażenie miłości nieskazitelnej i tylko taka dla nich istnieje. Szukają księcia z bajki. Toksyczna miłość jest dla nich tematem, który odpychają. Uważają, że ta kwestia wcale ich nie dotyczy. Nic bardziej mylnego. Wiele osób żyje w toksycznym związku (nie tylko partnerskim, ale też rodzicielskim bądź koleżeńskim) i uważa, że to normalne. Nie potrafi otworzyć oczu i uświadomić sobie, że jego spirala jest już w tak zaawansowanym punkcie, że ciężko będzie z niej wyjść. Miłość toksyczna uważana jest za uczucie złe i samo w sobie autentycznie takie jest. Nie oznacza to jednak, że miłość nie istnieje. W takim przypadku namiętność może być tak silna, że ciężko jest z nią zerwać i zacząć odkręcać swoją spiralę. Toksyczne związki mają to do siebie, że uzależniają. Stają się nałogiem, z którym walka często bywa nierówna. Nie oznacza to jednak, że nie da się wygrać. Wyjście jest zawsze, tylko nie zawsze ludzie pragną zostawić ten etap swojego życia za sobą, a chcą dalszego rozwoju historii.

   Historia Agnes i Krzysztofa pokazuje uczucie, które czasami boli i rani, a innym razem sprawia wiele przyjemności. Kłótnie udowadniają widzowi, że ta para powinna już dawno się rozstać. Seks, który oglądamy na ekranie jest tak piękny, że potwierdza nam istniejące uczucie. Ich toksyczny związek jest tak rozwinięty, że z jednej strony wysysa moc i energię, a z drugiej rajcuje. Nie jest oczywisty, przez co tak ciężko jest podjąć w nim jakąkolwiek decyzję. Pojawia się jednak pytanie, czy Agnes i Krzysztof tak naprawdę chcą się rozstać ? A może ich związek wszedł już w taki punkt spirali, z którego sami nie mają ochoty wychodzić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz