wtorek, 2 grudnia 2014

"Szefowie wrogowie 2" - komedia na świetne rozpoczęcie dnia

Tytuł: "Szefowie wrogowie 2"
Gatunek: komedia
Data premiery: 21.11.2014 (Świat), 28.11.2014 (Polska)
Reżyseria: Sean Anders
Scenariusz: Sean Anders, John Morris
Główne role: Jason Bateman, Jason Sudeikis, Charlie Day, Jennifer Aniston, Kevin Spacey, Jamie Foxx, Chris Pine
Zdjęcia: Julio Macat
Muzyka: Christopher Lennertz
Dystrybucja: Warner Bros. Entertainment Polska Sp. z.o. o.







   Zastanawiam się, czy zaczyna Was dziwić to, że rozszerzyłam gamę gatunków filmowych i zaczęłam chodzić do kina nie tylko na filmy mądre, wiele uczące, ale też te, które potrafią bawić do łez, bądź też mrozić krew w żyłach. Dostrzegłam to dopiero niedawno, bo umówmy się, nigdy wcześniej nie poszłabym na film "Szefowie wrogowie 2". Proszę Was, kiedyś od razu byłaby to produkcja skreślona i niewarta uwagi, dlatego zastanawia mnie skąd ta nagła zmiana? Może klucz tkwi w tym, że po prostu już parę razy bardzo miło zaskoczył mnie takowy gatunek i zdołał udowodnić, że nie słusznie blokowałam się na takie filmy. No cóż, chyba muszę to bardziej przemyśleć, bo ten temat zaczął mnie coraz mocniej intrygować. W każdym razie dzisiaj wpis o filmie "Szefowie wrogowie 2".

   Wyobraźcie sobie, że jedyny dzień wolny od pracy jest dniem, w którym masz spotkanie pracowników i to na 8 rano. Jedna wielka ironia losu, która potrafi rozstroić człowieka na dobre. Wygrzebałam się z łóżka, szybki prysznic, śniadanie i bieg na autobus. Potem już tylko spotkanie pracownicze i wybija godzina 9:30. Tak sobie wtedy myślę, że skoro mam wolne to, czemu by nie pójść na film. Jestem w kinie, więc nie muszę się specjalnie fatygować, a fajnie byłoby, gdybym mogła serwować Wam recenzje nowości. Tyle że o tak wczesnej godzinie lecą praktycznie same bajki, a tego bym nie zdzierżyła. Patrzę na ekran z wyświetlanymi tytułami i nagle ujrzałam "Szefowie wrogowie 2". No nie, druga część. Jaki ma sens oglądanie filmu skoro nigdy nie widziało się jego pierwszej części. Zaryzykowałam, pobiegłam do koleżanek i zaczęłam wypytywać je o ten film. Na szczęście dwie potrafiły wspaniale opowiedzieć mi fabułę pierwszej części filmu "Szefowie wrogowie", a ponadto zapewniały, że ubawiły się na nim do łez, a więc i ja postanowiłam wybrać się na seans.
Powiem Wam, że była to bardzo dobra decyzja, bo nic nie poprawiło mi tak zepsutego humoru, jak ta komedia.

   "Szefowie wrogowie" to kontynuacja losów trójki przyjaciół, którym przyszło zmagać się z życiem na tle pracowniczym. Kiedy wydaje się, że wszystko jest na dobrej drodze, mężczyźni postanawiają założyć własny biznes. Projektują niezwyczajną rączkę prysznicową i pragną zbić na niej fortunę. Okazuje się jednak, że przebiegły inwestor psuje ich plany i wycofuje się ze spółki. Kurt, Dale i Nick chcą posunąć się do bardzo desperackiego czynu i porwać syna bogacza. Wszystko mają zaplanowane, jednak parę dość istotnych rzeczy nie idzie po ich myśli i zamiast prowokatorami losu i ludzi, stają się marionetkami w ich rękach.

   Myślę, że jak na dość słaby scenariusz, bo nie ma co ukrywać, że odstaje on od wielu innych produkcji, film został świetnie zrealizowany. Możemy znaleźć w nim fantastyczne ujęcia i doskonałe zdjęcia, które intrygują i zachęcają do "wzięcia udziału" w całej tej historii. Muzyka jest zlepkiem amerykańskich hitów, które wpadają w ucho, są wszystkim znane i do tego prowokują do ruchu (muszę się przyznać, że za każdym razem, kiedy w tle leciała piosenka "Roar" Katy Perry, chciało mi się tańczyć). Do tego należy dodać profesjonalny montaż, który na pewno nie był łatwy. Myślę, że było tak wiele dobrych i śmiesznych scen, że ekipa od montażu musiała się nieźle nagłowić, które z materiałów nagraniowych dać do filmu, a z których zrezygnować. Powiem szczerzę, że nie zazdroszczę im roboty, bo jest to naprawdę ciężka, pracochłonna harówka. Wiem, co mówię, dlatego ogromnie podziwiam montażystów, bo to oni sprawiają, że film jest przyjemny w odbiorze, a zarazem spójny i konkretny.

   Niesamowicie podobała mi się gra aktorska i relacje jakie, łączyły głównych bohaterów. Jestem niemal pewna, że w życiu prywatnym albo się przyjaźnią, albo doskonale znają, bo taką właśnie prywatność zafundowali nam w filmie. Byli całkowicie naturalni i w pewnych momentach rozumieli się bez słów. "Chemia" jaka się między nimi wytworzyła była widoczna gołym okiem. Aktorzy fantastycznie operowali żartem i pozytywnym humorem, dlatego nie dało się ich nie lubić. Mimo wielu wpadek , jaki zaliczyli, ja od początku do końca darzyłam ich taką samą wielką sympatią.

   Film "Szefowie wrogowie 2" jest naładowany sprośnymi żartami, wulgarnymi powiedzeniami i ogromną ilością stereotypów. Myślę, że to wszystko zostało tak dobrze zbilansowane, że nie żenuje widza. Wszystko śmieszy w odpowiedni sposób i na pewno nie budzi żadnego obrzydzenia, czy odrazy. Ludzie uwielbiają tego typu dowcipy, dlatego też nikogo nie oburza tego rodzaju żart. Chyba że ktoś jest totalnym smutasem, który lubi chodzić tylko na dramaty polityczne, czy podobnego gatunku filmy. Wtedy po prostu odradzam produkcję "Szefowie wrogowie 2", bo zwyczajnie się nie spodoba. Wszystkim innym, którzy uwielbiają dawkę dobrego humoru i śmiech na sali polecam ten film. Ubawicie się przednio.



2 komentarze:

  1. Jak to jest komedia to może się skuszę;)
    pozdrawiam
    razemzksiazka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje, zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Blog Award.
    Więcej: http://otwarte-wrota.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń