wtorek, 12 sierpnia 2014

DAWID KWIATKOWSKI w Zabrzu - 10.08.2014

   Dzisiaj zaprezentuję Wam wpis z koncertu Dawida Kwiatkowskiego w Zabrzu. Podobnie jak Margaret (relacja z jej koncertu w poprzednim wpisie) Dawid wystąpił w M1.

Na jego koncercie już nie było ani kropelki deszczu, a wręcz przeciwnie, ponieważ wyszło jaśniutkie słoneczko, które niemiłosiernie grzało. Akurat byłam ustawiona czołowo naprzeciw promieni słonecznych  i na własnej skórze  odczuwałam ich ciepło . Śmiałam się z mojej Mamy, która została zmuszona, żeby pójść ze mną na ten koncert (może nie do końca zmuszona, bo piosenki Margaret są jej dobrze znane), że zamknęła oczy i postanowiła się opalać. Może i fanką Dawida nie zostanie, ale przynajmniej ma  buzię muśniętą słońcem. Jakiś plus z wyjścia, a przecież powinno się cieszyć z najmniejszej drobnostki.

   Dobrze, wróćmy do koncertu Dawida. Powiem szczerze, że lubię tego chłopaka. Nigdy nie miałam  do niego awersji, jaką niektórzy publicznie wyrażają. Podoba mi się, że poprzez działalność w internecie doszedł tak daleko i odnosi prawdziwy sukces, którego mogą mu pozazdrościć miliony ludzi w kraju. Wiedziałam kim jest, ale ani to się nad nim nie rozpływałam z wrażenia, ani też nie wyrażałam niechęci. Zwyczajnie miałam świadomość jego istnienia, ale nic poza tym. 
Pamiętam moment, w którym dowiedziałam się, że weźmie udział w programie "Taniec z Gwiazdami" i zamarłam. Nie miałam pojęcia z jakiej paki? Przecież to będzie porażka! O matko, tak strasznie się myliłam!
   Już w pierwszym albo drugim odcinku (nie pamiętam dokładnie) zauważyłam, że Kwiatkowski rusza się jak zawodowy tancerz. W poprzednich edycjach bez problemu  potrafiłam odróżnić gwiazdę od profesjonalisty, ale w tym przypadku, gdybym nie wiedziała, że Dawid to Dawid, nie potrafiłabym jasno i z przekonaniem powiedzieć, kto jest w tej parze zawodowcem. I chyba taki moment przełomowy w moim podejściu do Kwiatkowskiego pojawił się właśnie za sprawą tego programu. Wtedy doceniłam jego umiejętności i nawet trzymałam kciuki, żeby wygrał. Chłopak świetnie tańczył i tego nikt mu nie odmówi.
   Kiedy dowiedziałam się, że zagra w Zabrzu, postanowiłam, że pójdę na koncert, ale tak z czystej ciekawości. Właściwie jedyne piosenki z repertuaru Dawida, jakie znam to "Biegnijmy" i "Na zawsze". Tę drugą nawet sama z siebie czasami włączę sobie na YouTube. Dobra nutka.
To by było na tyle utworów z jego repertuaru, jakie kojarzę, ale zupełnie mi to wystarczyło, aby pojawić się na koncercie.
   
   Jak już dotarłam na miejsce, od razu zapaliła mi się w głowie kontrolka, że trzeba kierować się na boki, bo przody zajęte będą przez wiernych Kwiatonators. Ani trochę się nie pomyliłam. Na samym przodzie ustawione były fanki, które podejrzewam stały tam już od rana. Patrząc na załadunek, jaki ze sobą miały, jestem niemal pewna, że dobre parę godzin przekoczowały pod sceną, aby zająć sobie jak najlepsze miejsce. 
Szczerze to jeszcze nigdy godzinę przed koncertem nie widziałam tylu ludzi. Zazwyczaj tacy gromadzą się albo na chwilę przed rozpoczęciem, albo nawet w trakcie. Nie powiem, był to dla mnie niezły szok, ale taki całkowicie pozytywny.
   Fajnie jak ludzie mają pasję, swoich idoli i są ich oddanymi fanami. To urocze i na pewno miłe dla kogoś, kto jest wykonawcą na scenie. Bez artysty nie ma fanów, a bez fanów nie ma prawdziwego artysty. To taki rodzaj współpracy, bardzo istotny i potrzebny. 

   Kwiatkowski wyskoczył (dosłownie) na scenę z wielkim przytupem, wykonując cover znanego utworu. Usłyszałam pisk i potężny wrzask. Popatrzyłam na dziewczyny stojące w najbliższych rzędach i widziałam łzy w ich oczach  pomieszane z uśmiechem na twarzy. Zobaczyłam, jak wyciągają ręce w stronę sceny. Skaczą. Bujają się. Wołają Dawida. Czyste szaleństwo. Po prostu coś, czego nigdy do tej pory nie widziałam. Albo chodzę na jakieś smętne koncerty, albo Kwiatkowski jest największą gwiazdą polskiej sceny muzycznej wśród nastoletnich artystów. Skłaniam się ku temu drugiemu. Na pewno w ilości oddanych fanek, bije innych na głowy.
Co te dziewczyny wyrabiały?! Jak tak teraz po czasie o tym pomyślę, to dalej trzyma mnie zdziwienie przedwczorajszego dnia. Nie umiem nazwać tego wariactwa.
Nie chcę żeby ktoś zrozumiał, że neguję ich zachowanie, bo jest wręcz przeciwnie, jestem pozytywnie zaskoczona.
To super mieć takich fanów. Ba, nie jeden artysta chciałby mieć chociaż połowę z tych, których ma Dawid.
Każda z fanek miała na swoim ciele mnóstwo napisów typu: Dawid, Kwiat, Kwiatonator, Aloha, Kocham Kwiatka ... itp. Było tego multum, więc nie zdołałam zauważyć wszystkich. Wiadomo, że ja mając 19 lat, nie zachowuję się w ten sposób, bo  nie należę do Kwiatonators, ale rozumiem postępowanie tych dziewczyn. Też kiedyś byłam w ich wieku i może wtedy nie było takiego Dawida, ale szalałam za wieloma artystami muzycznymi. Nawet byłam w nich zakochana. Aż tak wyraziście nie okazywałam swojego uwielbienia, ale czasy się zmieniają, a szaleństwo (oczywiście w granicach zdrowego rozsądku) jest całkiem na miejscu.

   Sam Dawid Kwiatkowski. Co mogę o nim napisać ? Szczerze to nie mam pojęcia, bo widziałam go po raz pierwszy na oczy. 
Na pewno chłopak ma talent i do śpiewu i do tańca. Założę się też, że jest całkiem spoko gościem, bo na gbura to mi nie wygląda.
Fenomenalnie rusza się na scenie. 
Dawid zmieniał pozycje z sekundy na sekundę, latał po scenie jak zwariowany i przy tym nie tracił oddechu. Super, technika opanowana.
Zaśpiewał piosenkę "Ostatni" Edyty Bartosiewicz, za którą już zdobył u mnie wielki plus.
Poradził sobie z nią bardzo dobrze, chociaż każdy z nas wie, że branie się za Bartosiewicz często grozi klapą. Wykonał utwór "W stronę Słońca" z repertuaru Eweliny Lisowskiej i mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że podobało mi się bardziej od oryginału. 
Porwał publiczność do tańca, ruchu, życia i spowodował uśmiechy na jej twarzach.
Nawet moja Mama zaczęła wykazywać zainteresowanie jego osobą na scenie. Trochę nie mogła ogarnąć tego całego fanatycznego szału i spoglądała z lekkim przerażeniem, ale liczy się to, że patrzyła.

   Z Dawidem i całym gronem innych ludzi śpiewałam tylko jedną piosenkę "Na zawsze", bo ją znam tak od deski do deski, więc nie miałam obawy przed ewentualną pomyłką. 
W innych utworach umiałam poszczególne fragmenty, ale wolałam nie narażać się Kwiatonators, które nawet potrafią określić, gdzie w poszczególnych utworach z repertuaru Dawida znajdują się kropki i przecinki.

   Koncert Dawida Kwiatkowskiego okazał się dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Idąc na niego, nie wiedziałam czego się spodziewać. Wychodząc, wiedziałam że to był super występ fajnego gościa, który wykorzystuje swój czas w 100000%, przy czym ma wielki talent i bardzo dobrą aparycję. 









2 komentarze:

  1. Jestem fanką Dawida. Dzięki za relację ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałam iść na jego koncert, ale byłam chora ;< Oby następnym razem mi się udało

    OdpowiedzUsuń