środa, 29 kwietnia 2015

Grzegorz Hyży - koncert w CH Wileńska w Warszawie - 25.04.2015

ZDJĘCIE WZIĘTE Z FACEBOOKA "CH WILEŃSKA"


Grzegorz Hyży mimo dość krótkiego stażu na scenie muzycznej dał się poznać słuchaczom jako wytrwały, dążący do celu i ambitny wokalista. Wróży się mu niezły sukces i uważam, że swoją postawą jest w stanie go odnieść. Jest wiele sympatyków jego muzyki, ale jak zawsze zdarzają się ludzie, którzy bardzo głośno, czasem i bezczelnie oceniają jego śpiew. Nie chcę skupiać się na gronie antyfanów, bo w mojej relacji nie o to chodzi. Ile ludzi, tyle opinii. Ja natomiast chcę Wam przedstawić Grzegorza ze swojego punktu widzenia. Zapraszam na relację z koncertu w CH Wileńska w Warszawie, który odbył się 25 kwietnia. Życzę miłego czytania.

Muzykę, a raczej głos Hyżego poznałam podczas castingów do programu X-Factor. Jestem zwolenniczką tego programu i jeszcze w czasach kiedy mieszkałam na Śląsku, byłam też osobą zasiadającą na widowni tego show. Uwielbiałam w ten sposób spędzać czas i tak też pierwszy raz usłyszałam Grzegorza. Zaśpiewał on piosenkę "Use somebody" zespołu Kings of Leon, która była wtedy niesamowicie popularna. Pamiętam, że chyba połowa wokalistów starających się przejść do kolejnego etapu show śpiewała właśnie ten utwór. Zaczęło się to robić lekko irytujące, bo mimo wielkiego talentu tych ludzi, piosenka stawała się troszeczkę nudna. Nie będę kłamać, że Grzegorz Hyży od razu ujął mnie wykonaniem tego utworu, bo głównie to pamiętam, że przyszedł do programu z żoną i to było przewodnim aspektem, który przykuł moją uwagę. 
Z kolejnymi etapami zaczęłam głębiej przysłuchiwać się jego muzyce i wtedy doszłam do wniosku, że facet ma ogromny talent. Finalnie zajął drugie miejsce, natomiast teraz góruje na szczytach największych rozgłośni radiowych w Polsce. Jego pierwszy singiel "Na chwilę" skradł moje serce i spowodował, że zaczęłam baczniej interesować się karierą tego wokalisty. Ostatnio jestem zauroczona utworem "Pusty dom" i "Zagadka" a moi współlokatorzy już zastanawiają się jaki pretekst wymyślić, żeby wykwaterować mnie z mieszkania. Wybaczcie chłopaki.

Nigdy nie miałam okazji być na koncercie Hyżego, aż do 25 kwietnia. Wydarzenie znalazłam na Facebooku i traf chciał, że akurat tego dnia miałam wolne od pracy i wszystkich innych zajęć. Wpisałam do kalendarza, że o godzinie 19 mam się zjawić pod CH Wileńska i bawić się podczas koncertu Grzegorza. Tak właśnie zrobiłam i ten event uważam za bardzo udany. 
Jak wiecie, na blogu umieszczam relację, ale i fotorelację z koncertów, natomiast tym razem uznałam, że choć na chwilkę oderwę się od cykania zdjęć i analizowania wszystkiego po kolei, a dam się ponieść muzyce. Od razu uprzedzam, że nie wstawię dzisiaj zdjęć mojego autorstwa, ale do tego jeszcze nawiążę pod koniec wypowiedzi. Uważam, że postąpiłam słusznie, bo mogłam wysłuchać całego koncertu i swoich ulubionych piosenek, zarazem wczuwając się w ich klimat i śpiewając razem z wokalistą. Dawno nie byłam na koncercie podczas, którego nie musiałam zamartwiać się innymi sprawami, a dać się ponieść dźwiękom instrumentów. 

Wiecie co najbardziej cenię wśród wokalistów ? Otóż to, że potrafią odczuwać emocje. Nie wykonują swoich utworów mechanicznie, a są w nich całym ciałem i sercem. Wiem, że płyta "Z całych sił" jest dla Grzegorza bardzo osobista (o czym mówił w wielu wywiadach), natomiast jeszcze większy szacunek mam za to, że było słuchać jej potęgę. Widziałam to jak Hyży przeżywa każdy utwór i z każdym wiąże poszczególne historie swojego życia. To bardzo dobry motyw, ponieważ wtedy koncert staje się bardzo intymny. Wszyscy uczestnicy, jak i sami muzycy zamykają się w przestrzeni, która staje się niesamowicie magiczna i odrealniona od teraźniejszego życia. Wspaniale jest odczuwać siłę utworów i spoglądać na człowieka, dla którego są one totalnie ważne. 

Kolejnym ogromnym plusem jest to, że Grzegorz Hyży śpiewa lepiej na żywo niż na płycie. Nie wiem, czy sam wokalista uzna to za komplement, bo przecież płytę sprzedaje się z większą częstotliwością, niż gra koncerty, natomiast ja uważam to za mega pochwałę. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że zaistnieje taka sytuacja, ale byłam i nadal jestem dogłębnie i pozytywnie zaskoczona. 

Podczas koncertu Grzegorz zaśpiewał swoje największe hity, jak i parę coverów innych zespołów. Nie zabrakło piosenek "Na chwilę", "Wstaję", "Pusty dom", "Świt", "Drgania", "Zagadka" i właściwie to nie ma co dalej wymieniać, bo od początku wystarczyło napisać, że po prostu wykonał całą płytę "Z całych sił", która w bardzo krótkim czasie odniosła wielki sukces na polskim rynku muzycznym. 

Lojalnie zapowiedziałam, że w tej relacji nie będzie zdjęć mojego autorstwa, ale mam dla Was inną informację. Te zdjęcia pojawią się niebawem. Wyśledziłam, że Grzegorz Hyży gra koncert w moim rodzinnym mieście, jakim są Gliwice. To wydarzenie odbędzie się 9 maja, a ja przy okazje uznałam, że jest to dobry pretekst, aby odwiedzić rodzinne strony. Postanowiłam, że wtedy wezmę ze sobą aparat i pokażę Wam magię koncertu. Dzisiejsza relacja jednak też jest bardzo ważna, bo przynajmniej udało mi się (a tak mi się wydaje) uświadomić Was, jaki jest mój pogląd na wokalistę, jakim jest Grzegorz Hyży i potrzymać Was w niepewności przed kolejną relacją z jego koncertu (no ... już w większej mierze fotorelacją).


ZDJĘCIE WZIĘTE Z FACEBOOKA  "CH WILEŃSKA"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz